Łzy rozstania i radość powitań

Po długim milczeniu znów powrót do relacjonowania Wam naszych zmagań i codzienności. Właśnie dobiegły końca wakacje. O poranku znowu wszyscy szukają ołówka, strugaczki lub zielonego krawata. My poganiamy aby się nie spóźnili, a oni wciąż upominają się o recreo, czyli słodycz na czas zajęć. A co się działo wcześnie? Dla mnie to szczególnie czas kiedy w tych dziecięcych oczach widziałam oczekiwanie. Powitania, pożegnania, rozstania i powroty, właśnie w to obfitowały wakacje.

Najpierw już od pierwszych dni wakacji dzieci uporczywie wyczekiwały czy ktoś z ich rodziny przyjdzie by ich zabrać do siebie chodźmy na trochę, jeśli pierwszego dnia nikt się nie zjawił to wieczorny smutek zastępowała nadzieja nowego poranka. Niektórzy codziennie powtarzali, że dzisiaj na pewno odejdą, a w konsekwencji całe wakacje spędzili razem z nami. Niektórzy jak Marcelina, która już od dwóch lat mogła opuścić dom po wakacjach nie wróciła lecz zamieszkała sama w Tupizie i będzie kontynuować studia. Katty i Grizelda  odliczały dni aby po zakończeniu szkoły wyprowadzić się do Tarija, aby tam podjąć studia. Nadszedł ostatni tydzień wakacji i powroty dzieci do domu, a wraz z tym łzy rozstania z rodzinami i radość nas którzy niecierpliwie oczekiwaliśmy na nasze dzieci. Dzień po tym jak dwie nowe dziewczynki dołączyły do naszej rodziny aby móc podjąć edukacje w szkole deszczowego wieczoru zamknął za sobą na zawsze drzwi Mario, ten dziesięcioletni chłopiec musiał wyjechać do Postosí, bo zgodnie z prawem starsi chłopcy nie mogą być w naszym domu. A kiedy nadszedł pierwszy dzień szkoły nie wszyscy do niej poszli. Dlaczego? Ta trójka oczekuje dzisiaj kiedy przyjdą i po nich, aby odejść stąd już na zawsze. Daniza i Rozaura które wcale nie były tutaj tak długo odchodzą do swojej rodziny. Te odejścia są najwspanialsze kiedy już dłużej nie jesteśmy im potrzebni, bo przecież mają swój dom. Słyszałam już pytania a dlaczego dziewczynki trafiły do naszego domu? Myślę sobie, że może po to aby w tym, czasie zostały ochrzczone a jedna przyjęła pierwszą komunie i  bierzmowanie, może bez tej rozłąki z rodziną nie stałyby się częścią rodziny w Jezusie? Bóg ma swoje plany na nasze życie. I kiedy myślałam, że już skład osobowy chwilowo się ustabilizował po trzech dniach dwie nowe dziewczynki odeszły, za bardzo tęskniły za swoją mamą i postanowiły wrócić do domu. Tak to liczba dzieci zmniejszyła się opięć i mamy zaledwie trzydzieścioro troje dzieci, co jest powodem do radości, bo przecież im mniej dzieci w naszym domu tym więcej ze swoimi rodzinami.

Tak to łzy pożegnań i świadomość, że tak musi  być a teraz jest czas aby praca wielu osób tutaj wydała owoce w przyszłości tych dzieci po za naszym domem. A także nowe miejsca dla tych którzy czekają aby ich pokochać i obdarzyć opieką.

I tak to kiedy w głowie myśl, że jeszcze pół roku dla tych dzieci, bo właśnie miną półmetek ty w jednej chwili dowiadujesz się że jutro ktoś odchodzi na zawsze i  w taki banalny sposób kolejny raz uświadamiasz sobie sprawy oczywiste, że to nie ty odmierzasz czas.

A na deser kilka zdjęć z wakacyjnej wycieczki w góry gdzie podziwialiśmy przejeżdżający przez nasze miasto rajd Dakar.

Pozdrawiam,

Ewelina Węgrzyn

Tupiza, Boliwia