Pracowite wakacje, czyli…

Czas na nowinki z naszej codzienności w San Lorenzo. Z końcem grudnia zakończyłyśmy projekt Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale przedłużamy swój pobyt i nie zwalniamy obrotów:) Dzieje się wiele:)

W Peru jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia rozpoczął się okres wakacji, które potrwają do marca. Jest to więc okazja, aby zaproponować dzieciom i młodzieży więcej aktywności. Rozpoczeliśmy kilka kursów i warsztatów w godzinach porannych. Pierwszy z nich to kurs języka Shawi. Tym razem to my jesteśmy uczestniczkami. Wykładowcą jest jeden z naszych podopiecznych. Kurs jest pewnego rodzaju praktyką dla chłopaka, który go prowadzi a zarazem pokazuje jak pożyteczna i ciekawa jest nauka języków. W naszym regionie młodzież wstydzi się przyznać do swoich indiańskich korzeni i nie chce kontynuować swojego regionalnego języka. Ten problem ukazał szczególnie Padre Luis Bolla podczas tradycyjnego słówka jakie skierował do młodzieży w naszym oratorium, jeszcze przed swoim wypadkiem. Opanowałyśmy już pierwsze zwroty w języku Shawi i często pozdrawiamy się w ten spób w oratorium co wzbudza zaciekawienie pozostałych. Opanowanie podstaw Shawi jest dla nas ważne również z innego powodu. Jak już pisałyśmy wczesniej, 11 lutego opuścimy San Lorenzo na ponad 1,5 miesiąca i wpłyniemy do jednej ze wspólnot położonej w regionie Cahuapanas. Zamieszkują ją głównie dwa plemiona: Shawi i Awajun(w mniejszej skali). Naszym celem jest przeprowadzenie serii katechez dla dzieci, młodzieży i dorosłych, którzy chcą przyjąć chrzest, pierwszą komunię św. oraz bierzmowanie. Będzie to więc głównie praca misyjna. Po tym okresie przypłynie ksiądz Józek Kamza, który udzieli sakramentów przygotowanym przez nas osobom. Będziemy wdzięczne za modlitwe w naszej intencji i w intencji osób, które będziemy przygotowywać.

Wróćmy tymczasem do naszej obecnej pracy:) Kontynuuję kurs języka angielskiego dla młodzieży z oratorium. Ich słomiany zapał jest jednak często nie do przeskoczenia i frekwencja na zajęciach jest bardzo zmienna. Młodzież chce się jednak uczyć tego języka, pytają o kolejne zajęcia, dlatego nie desanimuje się kiedy jednego dnia nie przychodzi nikt a następnego już 10 osób. Alicja kontynuje kurs gitarowy, lecz boryka się z tym samym problemem, zmienną frekwencją. Jest to poprostu trudność, z którą musimy się zmierzać na codzień i do której już się trochę przyzwyczaiłyśmy. Poza tym wiele dzieci i młodzieży w trakcie wakacji pracuje pomagając rodzicom, bądź znajdują zatrudnienie w sklepach, czy opiece nad dziećmi i starszymi.

Kolejnym punktem w naszym przedpołudniowym programie warsztatów jest koszykówka, której naucza nasz animator. Raz w tygodniu prowadzimy także teatr, którego przedstawienie odbędzie się w dzień Księdza Bosko.

W ciągu miesiąca zostałyśmy profesorkami! Jedna ze szkół we współpracy z Urzędem Miasta zorganizowała Vacasiones Utiles (pożyteczne wakacje). Jest to miesiąc wakacji w trakcie, którego od poniedziałku do piątku odbywają się zajęcia w szkołach. Poza „tradycyjnymi” lekcjami, szkoła oferuje także różnego rodzaju warsztaty takie jak plastyczne, czy taneczne. Vacasiones utiles są okazją do nadrobienia zaległości oraz umożliwiają dzieciom spędzenie czasu w kreatywny sposób. Zaoferowałyśmy pomoc i zostałyśmy przyjęte z otwartymi rękoma. Nauczamy języka angielskiego w szkole podstawowej i odpowiedniku naszego gimnazjum. W tym roku w zajęciach bierze udział ok 200 dzieci, pod naszą opieką znajduje się ok 150 dzieci. Od momentu kiedy zaczęłyśmy nauczać w szkole, na ulicach słyszymy już nie tylko „Buenos dias”, ale również „Good morning teacher”! Nasza praca w szkole dobrze wpisuje się w plan dnia.

Niemal każdy dzień zaczynamy modlitwami o 6.15. Następnie śniadanie i biegniemy do szkoły. Zajęcia prowadzimy o 8.00 do 9.30 /10.00. Następnie wracamy prosto do oratorium gdzie czekają warsztaty dla młodzieży. Po nich jemy obiad wspólnie z księdzem i częstymi gościmi a po nim przygotowujemy popołudniowe zajęcia. Następnie rodzielamy się na różne oratoria, które prowadzimy od 15.00 do 17.45. Spotykamy się na różańcu i Mszy św. o 19.00 a po niej otwieramy oratorium wieczorne dla młodzieży od 20.00 do 21.30. Wracamy i przy kolacji dzielimy się wrażeniami z minionego dnia.

Od pewnego czasu zastanawiałyśmy się co zrobić aby dotrzeć do dzieci z innych części San Lorenzo i jak zorganizować się personalnie. W końcu się udało i od kilku tygodni rozdzielamy się popołudniami na różne oratoria. Jedna z nas zostaje w głównym oratorium w centrum a pomaga jej nasz animator, druga razem z wytypowanymi przez nas ochotnikami, z plecakiem pełnym zabawek wędruje do jednego z 3 pozostałych oratoriów, które tworzymy przy kaplicach. Tak więc każde z nich jest otwarte 2 dni w tygodniu.

Jak wcześniej wspomniałam większość przygotowań koncentrowała się na zorganizowaniu oczekiwanego przez całą salezjańską społeczność – Dnia Księdza Bosko – 31 stycznia! Od miesiąca zaczęłyśmy przygotowania do obchodów tego dnia. Podczas popołudniowego słówka dla młodzieży, każdego dnia rozdawałyśmy jedną myśl księdza Bosko. W ostatnim tygodniu podczas „Buenas Tardes” przedstawiałyśmy życie księdza Bosko . Na dwa tygodnie przed wyczekiwanym dniem rozpoczął się również turniej piłki nożnej, a tydzień przed – turniej piłkarzyków oraz tenisa stołowego i siatkówki. W sobotę 27 stycznia zorganizowałyśmy jornade – zadania i rozmyślania związane z życiem ks. Bosko. Po jej zakończeniu celebrowaliśmy Mszę Św. w oratorium. Po południu wspólnie z kilkoma wytypowanymi do pomocy osobami przyszedł czas na jincan’e – turniej gier zespołowych. Wśród zadań znalazło się przejście po linie i żonglowanie – znane sztuczki księdza Bosko. Poza tym wiele śmiechu wzbudził rzut balonem napełnionym wodą, poszukiwanie twarzą monety ukrytej w mące, bieg ze związanymi nogami, czy stworzenie najdłużej liny z ubrań i wszystkiego co się ma pod ręką:) Po dwóch pierwszych zabawach zaczął padać ulewny deszcz, ale nie przerwaliśmy zabaw bo deszcz nam nie straszny. Po zabawie z mąką, jej pozostałości stały się okazją do obrzucenia wszystkich pozostałych więc stałyśmy się jeszcze bielsze niż na gringi przystało. Mokrzy, brudni od mąki i zmęczeni, ale szczęśliwi zakończyliśmy turniej wręczając słodycze wygranej drużynie Lwów i wszystkim uczestnikom trunieju.

Jak wygladąl ostatecznie Dzień Księdzan Bosko? O tym w kolejnej, ostatniej już naszej relacji przed wyjazdem do Cahuapanas gdzie zdobycz cywilizacji w postaci internetu jeszcze nie dotarła a i prąd jest rzadkością:)

Pozdrawiam ciepło!

Emilia

P.s. San zdrowia ks. Luisa Bolla nie ulega poprawie. Operacja przebiegła pomyślnie jednak od ponad 3 tygodni pozostaje w śpiączce. Prosimy o modlitwy.

*dużo więcej