Cud na pustyni

W ubiegły weekend w naszym ośrodku było wielkie świętowanie. Obchodziliśmy uroczystość Maryi Wspomożycielki, a w niedzielę mieliśmy chrzty, komunie i pierwszy ślub.

Zacznijmy jednak od soboty. Wszystko miało zacząć się od rana i skończyć późną nocą jak to w Peru. Zgodnie z programem wszystko szło dobrze do godziny 8.30 czyli jakieś pół godziny. Potem wszystko się poprzekręcało, obiad za późno bo świnia którą hodowali chłopcy tu w szkole była za gruba i się piekła i piekła, a i tak się nie dopiekła zatem obiad nie do końca wszystkim smakował.

Rozgrywki piłkarskie na nowym już boisku też się przeciągnęły. Co sprawiło, że procesja wystartowała z opóźnieniem. Jednak w końcu zaczęły się występy i program ze względu na opóźnienia trzeba było trochę przyciąć.

W każdym razie uczniowie tańczyli regionalne tańce. Był teatr ewangelizacyjny oraz grupa śpiewaków muzyki huayno. Wszystko po Peruwiańsku się udało. Nikt nie narzekał. Nie było pijaństwa, ani rozbojów. Można powiedzieć, że fiesta jak najbardziej udana i super.

W niedzielę po ponad 2 miesięcznych przygotowaniach były kolejne chrzty, komunie i pierwszy ślub. Również zaczęliśmy punktualnie o 10.00 to znaczy o 11.00.

Przygotowywało się ponad 10 osób w tym Edy i Javier. To rodzina ekstremalnie biedna. To oni są rodzicami Angeli i Flor o których pisaliśmy niedawno.

Są przykładem tego jak bez pieniędzy zorganizować ślub i wesele. Sprawa jest prosta trzeba podjąć decyzję i zostawić rezultaty Bogu. Tak też się stało Pan Bóg zajął się wszystkim. W prawdzie nie było złotych obrączek, przejazdu wozem z lat 60 i korowodu, nie było żarcia w wypasionej restauracji, sukni ślubnej za kilka tysięcy. Nie rozmnożyło się wino ale…

…Edy przeżyła pierwsze bliskie działanie Boga. W w swoim zwykle pustym portfelu nie wiadomo skąd miała pieniądze? (raczej nikt jej ich nie podrzucił bo mieszkają na odludziu, nie ma też bogatych sąsiadów itp.) Te pieniądze wystarczyły im na wypożyczenie strojów komunijnych oraz kupienie poczęstunku dla gości weselnych i wszelkie potrzebne rzeczy. Na weselu było skromnie i miło. Mamy z oratorium pomogły przygotować Edy jedzenie.

I teraz Edy i Javier stali się przykładem dla innych w oratorium tak, iż inne pary bez ślubu zaczynają pytać jak to się przygotować do małżeństwa. To cieszy bo pokazali, że ślub to nie tylko piękne wesele, to nie przyjęcie dla rodziny, ale coś więcej.