Internet w internacie

Kilka miesięcy temu z 10 starych komputerów udało się złożyć 4 działające w tym jeden z windowsem xp. Około tydzień temu zamontowaliśmy chłopcom w internacie internet. To dla nich okno na świat, gdyż pozwolenie na wyjście z ośrodka mają jedynie w niedzielę na kilka godzin. Oczywiście i internet ma swoje granice. Każdy z chłopaków, może korzystać 2 godziny w tygodniu. Na szczęście i nie szczęście internet jest tu tak wolny, że nie ma mowy o ściąganiu jakiś głupot. Dla znających temat to 128 kb/s. Czyli około kilkadziesiąt razy wolniejszy niż internet w Polsce, a w dodatku dużo droższy. Za taką prędkość płaci się ponad 100zł miesięcznie. Kiedy dojdzie do tego, że w szkole próbuje z niego korzystać więcej niż 1 osoba to jedna strona otwiera się od 15 sekund do nieskończoności. Pokazałem im również, że mogę sprawdzić każdą jedną stronę, którą przeglądają. Zatem dostosowali się do reguł i mam nadziej, że nie przyjdzie im do głowy przeglądanie głupich stron. Bo świętoszkami to oni nie są. W dodatku ich znajmość komputerów jest tak nikła, że ogranicza się do tego jak włączyć komputer i internet i nic więcej nie wiedzą. Niestety na takich ludzi skierowane są wszystkie niebezpieczeństwa w internecie. Dlatego też korzystając w mieście z komputera w kafejce, możemy mieć 100% pewność, że złapiemy nie jednego, ale dziesiątki wirusów.