Fryzjer, szwaczka, gubernator

Małe dzieci niemalże każdego dnia poznają coś nowego. Świeże doświadczenia, umiejętności, znajomości. Z czasem natężenie poznawania spada aż do momentu, gdy wydaje się nam, że każdy dzień jest w miarę podobny. Wiemy, czego można się spodziewać, nawet wpadamy w nudę. Dla takich znudzonych osobników mam radę. Wyruszcie na wolontariat misyjny i pracujcie z dzieciakami. Zdobycie nowych profesji gwarantowane! Oto dowody:

1. Fryzjer

W Peru dzieci do szkoły chodzą ładnie uczesane. Nasi chłopcy co miesiąc mają przykaz, żeby w weekend skoczyli do fryzjera i podcięli grzywkę. Oczywiście połowa dość luźno podchodziła do sprawy. Opiekunka socjalna oznajmiła zatem: „Kto w niedzielę przyjdzie z długimi włosami, temu Tomek je obetnie.” Mówiła to z żartem, ale gdy kilku chłopaków w niedzielę przyszło nieostrzyżonych, Tomek nic nie mówiąc, chwycił za nożyczki szkolne, posadził Pedra na stołku i obciął mu włosy. Wyszło o dziwo całkiem nieźle. Od tego momentu Tomek stał się domowym fryzjerem. Nie dość, że każdy chłopak zaoszczędza 3 Sloe, to do tego całkiem schludnie wygląda. I tak Tomek już ma doświadczenie w obcinaniu na grzybka, irokeza, na grzecznego chłopca i kilka innych modeli, których nazwy ciężko zdefiniować.

peru_arequipa_jbuklaho_2010-10-12_1

2. Szwaczka

„Justika mam porwane spodnie na ….. . Dasz rade zszyć?” Tak jednego wieczoru zaczepił mnie Jorge, leżąc już w łóżku, gdy żegnałam go na dobranoc. Rzeczywiście spodnie od mundurku były porwane aż do kolan, a następnego dnia miał w nich iść do szkoły. Od tego czasu, jak mu się coś spruje (a chłopiec jest bardzo żywiołowy, co widać po ubraniu), to siadam w nocy i mu ceruję.

3. Wychowawca

To jest właściwie nasz główny zawód, którego wciąż na nowo się uczymy. Tomek jest wymagający i konsekwentny, widać już owoce jego pracy. W pierwszych miesiącach, gdy budziliśmy chłopaków, były z tym duże problemy. Gdy Tomi przejął pałeczkę i kilka razy zamknął chłopaków w sypialni z rana, sytuacja się odwróciła. Tomek dzięki stanowczości ma autorytet chłopaków i duży respekt księdza Fernando. Ja też uczę się podobnej postawy, aczkolwiek bywa, że mi serce mięknie, gdy widzę łzy w oczach. Życie i książka nauczyły nas, że nie ma co się przejmować dąsami i odburkiwaniem „mala” (zła).

Po okresie, kiedy chcieliśmy ogarniać całą grupę, przeszliśmy na etap bardziej osobistych relacji. Nie martwimy się już zbytnio, gdy jest rozróba w klasie czy w sypialni. Najpierw kończymy rozmowę z jednym z chłopaków, a później bierzemy się za uspokajanie bituśników. Jedną rzeczą, która jednak cały czas nas niepokoi, są oceny, a raczej to, że niektórzy wychowankowie są oporni na wiedzę i to nie z ich winy. Z jednym chłopcem od miesiąca ćwiczę tabliczkę mnożenia, póki co tylko mnożenie przez 2 i 3. Jednego dnia pamięta, drugiego znowu nic. Wizualizacje, ćwiczenia, powtarzanie… i wciąż materiał nie zostaje w głowie. Są jednak też sukcesy i z tego się cieszymy wraz z naszymi uczniami.

peru_arequipa_jbuklaho_2010-10-12_4

4. Gubernator

Nasi znajomi pół serio nam mówią, że Tomek zostanie gubernatorem a ja pierwszą damą w dzielnicy Rosaspata- tam gdzie mamy oratorium. Faktem jest, że jeździmy tam co tydzień i organizujemy gry, zabawy i katechezę dla dzieciaków i przygotowujemy im podwieczorek. Oprócz tego pomogliśmy skompletować materiały edukacyjne dla przedszkola i szkoły dla dorosłych. Co jakiś czas rozdajmy tam dary, Tomek postawił wraz z dyrektorem dystryktu maszt na flagę przy boisku i stara się, żeby powstała tam stołówka, która codziennie dokarmiać będzie dzieciaki. Dyrektor dystryktu zaprasza nas na różne uroczystości i zebrania rady. Ostatnio prosił o pomoc przy zbudowaniu placu zabaw dla dzieciaków. Jak jeździmy na oratorium co sobota, to już niektórzy wtajemniczeni kierowcy nie biorą od nas pieniędzy za bilet. Nic tylko kupować poletko na wzgórzu Rosaspata, a wieczorem jest tam przepięknie – czerwone niebo nad górami i wulkanami i widok na całe miasto, i startować w następnych wyborach:)

5. Pielęgniarka

Jaka to radość dzieciaczka, jak gdzieś się skórka przetnie albo choćby zadrapie. Słychać wtedy: „Justina, kurita” (Justyna, plasterek). Siadamy wtedy tylko we dwójkę, przemywanie jodyną, widać tylko wykrzywioną minkę, ale chłopiec nie krzyczy ani nie płacze, przecież musi pokazać pielęgniarce, że jest dzielny:) Na guzy i stłuczenia pomaga bandaż elastyczny i lód. Co innego, gdy głowa rzeczywiście jest rozbita. Wtedy wszyscy zbierają się dookoła poszkodowanego i następuje opatrywanie. Jeszcze inny przypadek dotyczy zastrzyków, wtedy Tomek zostaje sam z chorym, który nie ma ucieczki i oddaje się w ręce Pielęgniarza. Zazwyczaj wieczorami jest epidemia dolegliwości: boląca głowa, ząb, plecy, nogi… Główne lekarstwo to czosnek, herbatka z imbirem, ale najbardziej działa głaskanie po głowie i masowanie bolącego miejsca.

peru_arequipa_jbuklaho_2010-10-12_2

6. Psycholog

Ten zawód jest bardzo potrzebny, ale też bardzo trudny. Odpowiednie miejsce, spokój, trochę otwartości i wychodzą na wierzch smutki i problemy dziecięce. Czasami nie wiadomo, co powiedzieć, ale najważniejsze jest wysłuchanie i akceptacja.

7. Mediator

O tak, mediator jak najbardziej potrzebny u nas w domu. „Bo on zaczął, to go zbiłem.”, „Wcale nie wyzywam jego matki, tylko powiedziałem, że jest…. .”, „To moje skarpety a nie jego!” Staramy się jak najrzadziej mieszać w rozrachunki chłopaków, ale niekiedy ingerencja jest niezbędna. Od jakiegoś czasu zaczęłam praktykować metodę następującą: gdy widzę, że zbierają się gradowe chmury nad dwójką, biorę ich na bok i proszę, żeby patrząc w oczy, wyjaśnili sobie nawzajem, w czym jest problem. Ostatnio słyszałam, gdy zostawiłam dwóch chłopców w bibliotece, jak mówili: „O zaraz cię spiorę, jeszcze słowo…” No i wróciłam, zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja. Czasem któryś z posłuszniejszych przyjedzie do mnie i pyta poważnie:”Justina, mam do ciebie prośbę. Tamten mi dokucza, mogę go zbić?”

8. Ksiądz

Któż by się spodziewał, a jednak. W jedną niedzielę jeszcze w sali nauki Tomek oznajmił: „Kto chce się spowiadać na Mszy, może pół godziny wcześniej wyjść z sali i pójść do kaplicy przygotować się. Ja też tam będę.” W określonym czasie niektórzy wychowankowie zaczęli schodzić do umówionego miejsca. Jeden z nich podszedł do Tomka i mówi: „Dobra Tomek, jestem przygotowany, wyspowiadaj mnie.”